Białoruś z perspektywy geopolitycznej

 


Pięć lat temu wydawało się, że „rewolucja ludowa” jest gotowa obalić długoletniego prezydenta Białorusi. Aleksander Łukaszenka odpowiedział zdecydowanym atakiem. W obliczu wojny na Ukrainie wielu ludzi na Białorusi wydaje się dziś wdzięcznych. Jednak białoruska opozycja na uchodźstwie, przy pełnym wsparciu UE, zamierza kontynuować walkę tak długo, jak będzie to konieczne.

Był rok 2020, pierwsze lato pandemii COVID-19. Od kilku miesięcy ludziom na całym świecie nakazano zachowywanie „dystansu społecznego”, noszenie maseczek i unikanie wszelkiego rodzaju zgromadzeń – nawet na świeżym powietrzu. Inaczej było na Białorusi, gdzie rząd uznał, że w kompromisie między lockdownami mającymi chronić zdrowie a utrzymaniem gospodarki, ten drugi jest ważniejszy. Na Białorusi nie było lockdownów.

Następnie, 9 sierpnia 2020 roku, po kontrowersyjnych wyborach, wielu Białorusinów wyszło na ulice. Aleksandr Łukaszenka, urzędujący prezydent, oficjalnie otrzymał ponad 80 procent głosów. Białoruska opozycja oskarżyła rząd o oszustwa wyborcze. UE i USA szybko poparły protestujących – oczywiście w imię wolności i demokracji. Podczas gdy mieszkańcy Europy i Ameryki byli wzywani do pozostania w domach, rządy europejskie i USA zachęcały Białorusinów do wyjścia z domów. Względy geopolityczne i chęć wyrwania Białorusi z rosyjskiej strefy wpływów przeważyły ​​nad obawami związanymi z pandemią. Przez kilka intensywnych dni Białoruś wydawała się gotowa stać się następną Ukrainą, gdzie w lutym 2014 roku mieszkańcy Placu Niepodległości – przy masowej ingerencji Zachodu – obalili rzekomo prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza.

Protesty na Białorusi trwały tygodniami i doprowadziły do ​​największych demonstracji w historii kraju. Ludzie marzyli o obaleniu Łukaszenki, który sprawował władzę od 1994 roku.

Ale prezydent nie ustąpił. Protesty zostały brutalnie stłumione, co doprowadziło do masowych aresztowań. Dziesiątki tysięcy osób opuściło kraj, w tym nowa i nieoczekiwana liderka opozycji, Swiatłana Cichanowska. Była nauczycielka języka, a później matka na pełen etat, bez doświadczenia politycznego, przejęła rolę swojego męża, Siergieja Cichanowskiego, który zyskał popularność dzięki swojemu wideoblogowi i został uwięziony przed wyborami.

Ogłosił swoją kandydaturę i porównał Łukaszenkę do karalucha , którego trzeba zabić kapciem. Dlatego białoruską rewolucję przez pewien czas nazywano „rewolucją kapciową”. Taka retoryka nie przypadła do gustu władzom.

Cichanouska znalazła schronienie na Litwie, wraz z wieloma innymi czołowymi postaciami białoruskiej opozycji. Pięć lat później Cichanouska regularnie spotyka się z czołowymi europejskimi politykami, jakby była prezydentem Białorusi. Wielu polityków i komentatorów w Europie i Stanach Zjednoczonych nazywa białoruską opozycję rządem na uchodźstwie, jakby był to prawdziwy i prawowity rząd Białorusi.

9 sierpnia 2025 roku Unia Europejska i znaczna część głównych mediów w Europie i Ameryce uczciły rocznicę nieudanej rewolucji białoruskiej. Przesłanie było jasne: walka trwa. Nie poddamy się. We wspólnym oświadczeniu Wysoka Przedstawiciel UE ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa oraz Wiceprzewodnicząca Kaja Kallas oraz Komisarz ds. Rozszerzenia Marta Kos stwierdziły: „W pełni solidaryzujemy się z narodem białoruskim. (...) UE będzie wspierać naród białoruski na drodze do demokracji tak długo, jak będzie to konieczne”. UE oświadczyła również, że od 2020 roku „zmobilizowała 170 milionów euro na wsparcie białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego, niezależnych mediów i ofiar represji”.

Białoruś może niewiele znaczyć dla większości obywateli Europy. Jednak kraj ten odgrywa wyraźnie ważną rolę w przyszłych planach zachodniego establishmentu. Walka o pozycję Białorusi jako kraju strategicznego w geopolitycznej rywalizacji z Rosją trwa – podobnie jak na Ukrainie przed 2014 rokiem.

W artykule opublikowanym niedawno w prestiżowym amerykańskim magazynie Foreign Affairs Cichanouska napisała:

„Z zagranicy, moi koledzy i ja pracujemy nad wyzwoleniem naszej ojczyzny. Utworzyliśmy rząd na uchodźstwie, w którego skład wchodzą białoruscy aktywiści i uciekinierzy z reżimu, gotowi przejąć inicjatywę w odbudowie kraju. Nawiązaliśmy formalne relacje z amerykańskimi i europejskimi urzędnikami. Wiele krajów postrzega mnie teraz jako prawowitego przywódcę Białorusi”.
Swietłana Cichanowska

Podczas gdy za granicą marzą o błyskotliwym powrocie, na samej Białorusi z rewolucyjnego ducha tamtych czasów pozostało niewiele. Atmosfera w stolicy, Mińsku, mieście liczącym dwa miliony mieszkańców, i w innych miastach w całym kraju jest niezwykle spokojna. W obliczu wojny na Ukrainie mieszkańcy Białorusi są przede wszystkim wdzięczni, że ich kraj uniknął bezpośredniej konfrontacji z Rosją. Podczas wyborów w styczniu tego roku nie doszło do żadnych protestów. Ale Zachód najwyraźniej wcale się tym nie przejmuje.

Białoruś jako państwo buforowe

Gdyby pięć czy dziesięć lat temu ktoś przewidział, że przyszłość Europy będzie zależeć od Ukrainy, prawdopodobnie zostałby wyśmiany lub, w najlepszym razie, zignorowany. W 2025 roku wydaje się oczywiste, że los Europy zależy od wyniku wojny na Ukrainie – wojny, której wynik, pomimo licznych przewidywań, pozostaje niepewny.

Przypadek Białorusi jest podobny do przypadku Ukrainy. Obecnie Białoruś jest bliskim sojusznikiem Rosji. Ale czy tak pozostanie? Czy jest to silna i wieczna unia, czy też istnieją tarcia? Tożsamość białoruska jest złożona i wynika z długiej historii. Wielu Białorusinów czuje więź z Rosją – zarówno historyczną, jak i kulturową. Ale tak było również na Ukrainie do niedawna. Również na Białorusi znaczna część społeczeństwa jest świadoma historii kraju sprzed 1772 roku, czyli przed pierwszym rozbiorem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, w wyniku którego znaczna część dzisiejszej Białorusi znalazła się pod panowaniem Imperium Rosyjskiego.

Po upadku Związku Radzieckiego Białoruś przez dziesięciolecia starała się utrzymać równowagę w stosunkach z Zachodem, Rosją i Chinami, z różnym skutkiem. Relacje z Europą i Stanami Zjednoczonymi załamały się po wyborach w 2020 roku i z pewnością nie poprawiły się po 2022 roku.

Dziś Białoruś jest powszechnie postrzegana jako państwo satelickie Rosji, kraj, z którym łączy ją historyczna, kulturowa i gospodarcza więź. Jednak stosunki między Rosją a Białorusią nie są całkowicie podporządkowane, a większość Białorusinów – nawet tych, których potocznie nazywa się „rusofilami” – jest świadoma własnego dziedzictwa narodowego i dumna z niego. Białoruś nigdy nie była jedynie dodatkiem do Rosji, a Europa wielokrotnie dążyła do jak największego odłączenia Białorusi od Rosji.

W Europie Środkowo-Wschodniej Białoruś pełni rolę strategicznego punktu styku geograficznego między Polską, Litwą, Ukrainą i Rosją. Europa Środkowo-Wschodnia to region graniczny, który przez wieki absorbował i odzwierciedlał różnorodne siły: dążenie Niemiec na Wschód, imperialne fantazje Polski, a dziś scenariusze rozszerzenia UE, sformalizowane w ramach Partnerstwa Wschodniego , zainicjowanego w 2009 roku przez obecnego ministra spraw zagranicznych Polski Radosława Sikorskiego i jego szwedzkiego odpowiednika Carla Bildta. Partnerstwo Wschodnie miało na celu zbliżenie do UE takich krajów jak Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Mołdawia, Białoruś i Ukraina. Białoruś wycofała się z inicjatywy w 2021 roku.

Europa Środkowa i geopolityka

Termin „Europa Środkowa” może na pierwszy rzut oka wydawać się nieszkodliwy. Dziś jest używany głównie jako termin geograficzny lub przez historyków, rzadziej przez szanowanych politologów, którzy niemal wyłącznie dzielą świat na „Zachód” i „resztę”. Jednak pochodzenie terminu „Europa Środkowa” to coś więcej niż tylko etykieta geograficzna: odzwierciedla on ambicje geopolityczne, aspiracje hegemoniczne, projekty kulturowe i strategiczne repozycjonowanie.

Termin ten pojawił się po raz pierwszy na początku XIX wieku jako odniesienie do „przestrzeni między Zachodem a Wschodem”, ale dopiero w przededniu i w trakcie I wojny światowej nabrał on najgłębszego znaczenia: Europa Środkowa miała stać się projektem integracji gospodarczej i kulturalnej, zdominowanym przez Niemcy. Na początku XX wieku idea Europy Środkowej oscylowała między liberalnymi impulsami, hegemonicznymi ambicjami i nostalgicznymi narracjami. Później geografowie i geopolitycy wskrzesili ten termin, definiując region jako strategiczny obszar konfliktu, głównie między Niemcami a Rosją.

Szczególnie znaną wersję Europy Środkowej reprezentował niemiecki polityk Friedrich Naumann.

W swojej książce „Europa Środkowa” z 1915 r. przedstawił wizję bloku środkowoeuropejskiego pod przywództwem Niemiec, charakteryzującego się zintegrowanymi rynkami i wspólną infrastrukturą.

Naumann, pastor protestancki i liberał, założył w 1896 roku Stowarzyszenie Narodowosocjalistyczne, które łączyło liberalizm, nacjonalizm i społeczne ideały protestanckie. Jego celem była reforma społeczna i zapobieganie konfliktom klasowym. Dziś fundacja FDP w Niemczech nosi imię Naumanna – Fundację Friedricha Naumanna.

Naumanna często postrzegano jako zwolennika niemieckiego nacjonalizmu o cechach militarystycznych i ekspansjonistycznych. Charakteryzował się wizją Europy Środkowej jako kordonu sanitarnego między Niemcami i Rosją, gospodarczo i politycznie podporządkowanego Niemcom.

Naumann podzielał idee darwinizmu społecznego i koncepcję Volksgemeinschaft, podobnie jak inni wybitni intelektualiści i politycy swoich czasów, tacy jak Max Weber, Lujo Brentano, Hellmut von Gerlach, młody Theodor Heuss i Gustav Stresemann.

Idea nowoczesnej Białorusi narodziła się po raz pierwszy w 1918 roku, wraz z pierwszą okupacją niemiecką. Wraz z upadkiem caratu w Mińsku proklamowano Białoruską Republikę Ludową – państwo krótkotrwałe, tolerowane pod niemieckimi auspicjami wojskowymi po traktacie brzeskim, wkrótce ogarnięte wojną domową i restauracją sowiecką. Niemniej jednak rok 1918 pozostawił po sobie dwa trwałe dziedzictwa: Radę na uchodźstwie oraz symbole narodowe: biało-czerwono-białą flagę i herb Pogoni , które powróciły po 1991 roku i ponownie podczas protestów w 2020 roku. Na dzisiejszej Białorusi dwie flagi reprezentują dwie konkurujące tożsamości narodowe: czerwono-zielona flaga państwowa z tradycyjnymi ornamentami, nawiązująca do czasów sowieckich i umowy społecznej zawartej po 1994 roku, oraz biało-czerwono-biała flaga, która nawiązuje do roku 1918 i podważa historyczną ciągłość państwa.

Podczas II wojny światowej niemiecka ekspansja na Białoruś przyniosła okupację, wyzysk, zniszczenia i ludobójstwo – ale także ograniczone gesty kontrolowanego uznania kulturowego, jak na Ukrainie. Po zajęciu Białorusi w 1941 roku Niemcy utworzyły „Okręg Generalny Rusi Białej” w ramach Komisariatu Rzeszy Ostland, na którego czele stanął Wilhelm Kube.

Pod okupacją niemiecką w 1943 roku utworzono Białoruską Radę Centralną, która uzyskała ograniczoną autonomię kulturalną i edukacyjną: więcej języka białoruskiego w życiu codziennym, wsparcie dla organizacji społeczeństwa obywatelskiego, utworzenie uniwersytetu i przywrócenie niezależnego Kościoła prawosławnego. Kontrolowana przez Niemców „ Biełaruskaja Gazieta” ukazywała się również w języku białoruskim jako narzędzie propagandowe w latach 1941–1944.

Białoruś dzisiaj

Przestrzennie Europa Środkowa zawsze była postrzegana jako węzeł korytarzy lądowych i morskich łączących kontynentalne centrum z Morzem Bałtyckim, Morzem Czarnym i Morzem Śródziemnym. Ten, kto kontroluje te korytarze, zyskuje strategiczną przewagę w handlu, energetyce i transporcie. Właśnie taka była logika projektów integracji gospodarczej podczas I wojny światowej, a także niemieckich ambicji geopolitycznych: kontrola nad węzłami kolejowymi, szlakami energetycznymi i liniami komunikacyjnymi oznaczała projekcję i siłę polityczną. Dziś koncepcja ta przekłada się na realną politykę: korytarze energetyczne (gazociągi i ropociągi), linie kolejowe (w tym korytarze Chiny-Europa), transnarodowe parki przemysłowe i umowy celne.

Prezydent Białorusi Łukaszenka jest często przedstawiany w zachodnich mediach jako marionetka Kremla. Mimo to jest on w pełni sobą i w przeszłości krytykował Rosję, niekiedy nawet ostro. Powszechne ujęcie „autorytaryzm kontra społeczeństwo obywatelskie” nie wystarcza, aby zrozumieć sytuację polityczną na Białorusi. W 1994 roku Łukaszenka został prezydentem kraju, który bardzo ucierpiał po upadku Związku Radzieckiego. Porządek publiczny uległ całkowitemu załamaniu. Uzbrojone bandy kontrolowały duże odcinki autostrad i atakowały ciężarówki, szczególnie na trasie z Brześcia do Mińska, która prowadzi dalej w głąb Rosji. Łukaszenka szybko przywrócił porządek, stosując nawet drakońskie środki. Mało kto na Białorusi tęskni za chaotycznymi pierwszymi latami po 1991 roku.

Białoruś i Rosja formalnie należą do Państwa Związkowego od 1999 roku – rodzaju konfederacji, która nigdy nie została w pełni wdrożona. Pomimo bliskich powiązań gospodarczych i politycznych, Łukaszenka zawsze nalegał na niepodległość swojego kraju. Zachód również wielokrotnie dążył do zbliżenia, gdy tylko pojawiały się napięcia z Rosją. Jednak bezwarunkowe wsparcie Zachodu dla opozycji w 2020 roku nieuchronnie popchnęło Białoruś w ramiona Rosji . Przez lata Białoruś odmawiała stałego stacjonowania wojsk rosyjskich. Jednak w lutym 2022 roku tysiące rosyjskich żołnierzy wkroczyło z terytorium Białorusi na Ukrainę. Obecnie jednak Białoruś nie jest bezpośrednio zaangażowana w wojnę i pomimo sojuszu z Rosją stara się zachować neutralność. Pierwsze rozmowy pokojowe w 2022 roku odbyły się na Białorusi, podobnie jak rozmowy w Mińsku w sprawie Donbasu w 2014 i 2015 roku.

Na poziomie azjatyckim Białoruś stała się pierwszym państwem europejskim (pomijając Rosję jako kraj euroazjatycki), które uzyskało pełne członkostwo w Szanghajskiej Organizacji Współpracy w lipcu 2024 roku. Świadczy to o gotowości Białorusi do budowania rezerw dyplomatycznych i logistycznych na Wschodzie. Celem jest wykorzystanie platform euroazjatyckich do ochrony łańcuchów dostaw, finansowania i ubezpieczeń przed zachodnimi sankcjami.

Flagowym elementem przemysłowym tej strategii jest chińsko-białoruski park przemysłowy „Wielki Kamień” pod Mińskiem, „Perła Jedwabnego Szlaku”. Z ponad setką firm, pełni on funkcję centrum badań, przemysłu lekkiego i logistyki między Euroazjatycką Unią Gospodarczą (EAEU: Rosja, Białoruś, Kazachstan, Armenia, Kirgistan, Mołdawia ma status obserwatora) a Unią Europejską. To białoruska wersja „odpornej na sankcje” geogospodarki: przyciągającej kapitał i technologie spoza Zachodu oraz opierającej wzrost na korytarzach wschód-zachód i północ-południe, omijających porty kontrolowane przez NATO.

Aspekt wojskowy

Kryzys migracyjny w 2021 roku na granicach z Polską i Litwą zaostrzył pozycję Warszawy i Wilna wobec Białorusi i rozszerzył dynamikę konfliktu poza Ukrainę. Dziś zachodnia granica Białorusi jest jedną z najsilniej zmilitaryzowanych w Europie. Dawno, dawno temu istniała Przełęcz Fulda, najsłynniejszy punkt zapalny zimnej wojny, gdzie planiści NATO przewidywali atak sowieckich czołgów na Niemcy Zachodnie.

Przesmyk Fuldy symbolizował strach przed nagłą eskalacją w Europie. Jednak radzieckie czołgi nigdy tam nie dotarły. Dziś tę rolę przejmuje Przesmyk Suwalski, wąski pas ziemi między Polską a Litwą, oddzielający rosyjską eksklawę Kaliningradu od Białorusi. Stratedzy w Waszyngtonie i Brukseli często opisują go jako jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie – potencjalny czynnik wywołujący wojnę na większą skalę.

Prawdopodobieństwo konfliktu należy jednak oceniać z ostrożnością. Zagrożenia są realne i nie można ich ignorować, ale nie należy ich też wyolbrzymiać. Państwa bałtyckie postrzegają połączenie elektrowni jądrowej w Ostrowcu z rosyjską taktyczną bronią jądrową stacjonującą na Białorusi jako podwójne zagrożenie strategiczne, podczas gdy Warszawa coraz częściej postrzega całą swoją wschodnią flankę jako „pas bezpieczeństwa”. Podobnie jak Przesmyk Fuldy w pierwszej zimnej wojnie, Przesmyk Suwalski jest zarówno symbolem, jak i potencjalnym polem bitwy: narzędziem presji psychologicznej i przedmiotem ćwiczeń wojskowych oraz analizowania najgorszych scenariuszy. Zagrożenie tkwi nie tylko w czołgach czy pociskach, ale także w tym, że sam alarmizm zaostrza percepcję i ogranicza przestrzeń dla dyplomacji.

Scenariusze przyszłości

Na Białorusi pojawiają się obecnie oznaki deeskalacji. Siergiej Cichanowski, niegdyś przeciwnik Łukaszenki, został niedawno zwolniony i dołączył do żony na Litwie. Stąd zamierza kontynuować walkę. W wywiadzie dla amerykańskiego magazynu TIME Łukaszenka , który za pięć lat skończy 75 lat, oświadczył, że nie będzie ponownie kandydował. Dziś Białoruś wydaje się czysta i uporządkowana. Jednak odejście Łukaszenki może ujawnić pęknięcia w społeczeństwie, które zewnętrzni aktorzy będą próbowali wykorzystać - tak jak to miało miejsce na Ukrainie. To, co zaczęło się tam jako spór regionalny w odległym kraju, doprowadziło do największej wojny w Europie od 1945 roku - konfliktu, który może się jeszcze bardziej zaostrzyć. Niestety, to samo może się wydarzyć na Białorusi. Jakie są więc scenariusze na przyszłość dla Białorusi?

Pierwszym z nich jest stabilizacja: Białoruś nadal wykorzystuje swoją integrację z Moskwą, wykorzystuje Szanghajską Organizację Współpracy (SCO) i EAEU do omijania wąskich gardeł oraz konsoliduje elektrownię jądrową w Ostrowcu i korytarze logistyczne prowadzące do Azji. Jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz w krótkiej perspektywie – zwłaszcza dopóki wojna na Ukrainie utrzymuje strategiczną entropię (niepewność i chaos w sytuacji geopolitycznej) na wysokim poziomie w regionie.

Drugi scenariusz to normalizacja „pomostowa”, która obecnie wydaje się mało prawdopodobna: Mińsk dąży do ponownego otwarcia technicznych kanałów z UE w kwestiach „neutralnych” (bezpieczeństwo jądrowe, zdrowie, cła) poprzez stopniowe łagodzenie niektórych sankcji sektorowych poprzez gwarancje graniczne i symboliczną deeskalację. Jednak ta ścieżka wymagałaby wiarygodnych europejskich zachęt i pojednania z diasporą polityczną – a oba te cele są obecnie dalekie od osiągnięcia.

Trzeci scenariusz to „szok sukcesyjny”: odejście Łukaszenki w niedalekiej przyszłości może wywołać burzliwą grę między elitą gospodarczą, aparatem bezpieczeństwa a społeczeństwem obywatelskim. Moskwa próbowałaby przewidywać wynik w ramach Państwa Związkowego, podczas gdy Waszyngton i Bruksela naciskałyby na „europeizację” przynajmniej części nowego kierownictwa. Niebezpieczeństwo polega na tym, że bez wspólnych gwarancji otworzy się nowy rozdział w wojnie zastępczej między Zachodem a Rosją.


Stefano di Lorenzo


https://forumgeopolitica.com/de/artikel/belarus-aus-der-sicht-der-geopolitik


Wyszukał, opracował i udostępnił Jarek Ruszkiewicz

Komentarze