SCO i BRICS 2025

 



Pomimo entuzjazmu wywołanego niedawną konferencją Szaghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) i ostatecznego domknięcia długo oczekiwanego rurociągu Syberia 2, uzyskanie wystarczającej jednomyślności między państwami SCO i BRICS, aby móc coś zmienić, pozostaje ogromnym wyzwaniem, nawet pomimo wojowniczej postawy i nieudolności Stanów Zjednoczonych, które je do siebie zbliżają. W czasie konferencji SCO Conor udostępnił mnóstwo linków, niemal wszystkie ze źródeł spoza USA (w tym indyjskich), i wymienił długą listę trudnych kwestii między Indiami a Chinami, które nie znalazły oczywistego rozwiązania (ponieważ interesy obu stron były zasadniczo sprzeczne).

Przypomnijmy również, że cieszący się dużym szacunkiem minister spraw zagranicznych Indii, Jaishankar, stanowczo sprzeciwił się naciskom USA, by przyłączyły się do sankcji USA i UE wobec Rosji, i zapewnił, że Indie będą podążać niezależną drogą, sprzeciwiając się wpychaniu ich do bloków władzy. Nowy artykuł w „Indian Punchline”, zatytułowany „Indie wyrzekają się „ducha Tianjin”, zwraca się ku UE” , analizuje tezę, że Indie wskakują obiema nogami do obozu SCO-BRICS, co jest przesadzone. Kluczowy fragment tego wpisu:

….ledwie Modi wrócił do Delhi, minister spraw zagranicznych S. Jaishankar zgromadził najbardziej zagorzałą antyrosyjską grupę europejskich polityków, z którymi miał się spotkać w celu ostentacyjnego zdystansowania się od trojki rosyjsko-indyjskiej-chińskiej.

Trzeba przyznać, że MK Bhadrakumar czasami wyrażał opinie, które inni komentatorzy określali jako nadmiernie sprzyjające Trumpowi. Jest jednak byłym ambasadorem Indii, a zatem ma doskonałą wiedzę na temat indyjskich posunięć dyplomatycznych. A jego interpretacja posunięć Jaishankera wydaje się wiarygodna.

Autorstwa Michaela Hudsona, profesora ekonomii na Uniwersytecie Missouri w Kansas City i adiunkta w Levy Economics Institute w Bard College. Jego najnowsza książka to „ The Destiny of Civilization”.

Reorganizacja Eurazji w obliczu późnego stadium barbarzyństwa

Spotkania Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Chinach w zeszłym tygodniu (2 i 3 września) stanowiły znaczący krok naprzód w definiowaniu sposobu, w jaki świat podzieli się na dwa wielkie bloki, ponieważ kraje Global Majority starają się uwolnić swoje gospodarki nie tylko od chaosu taryfowego Donalda Trumpa, ale także od sponsorowanych przez USA, coraz bardziej gorących prób narzucenia jednobiegunowej kontroli nad całą gospodarką światową poprzez izolowanie krajów, które próbują się temu sprzeciwić, za pomocą chaosu handlowego i monetarnego, a także bezpośredniej konfrontacji militarnej.

Spotkania Szanghajskiej Organizacji Współpracy stały się pragmatycznym forum, na którym określano podstawowe zasady mające na celu zastąpienie niezależności handlowej, monetarnej i wojskowej innych krajów od Stanów Zjednoczonych wzajemnym handlem i inwestycjami między sobą, przy coraz większej izolacji od rynków amerykańskich w zakresie eksportu, kredytów amerykańskich dla swoich gospodarek krajowych oraz dolarów amerykańskich w transakcjach handlowych i inwestycyjnych między sobą.

Zasady ogłoszone przez prezydenta Chin Xi, prezydenta Rosji Putina i innych członków SCO przygotowały grunt pod szczegółowe określenie zasad nowego międzynarodowego porządku gospodarczego na wzór tego, co obiecano 80 lat temu, pod koniec II wojny światowej, ale co zostało przeinaczone do tego stopnia, że ​​stało się tym, co Azjaci i inne kraje Globalnej Większości mają nadzieję, że będzie po prostu długim odstępstwem od podstawowych zasad cywilizacji i jej międzynarodowej dyplomacji, handlu i finansów.

Nic dziwnego, że w głównych zachodnich mediach nie pojawiło się ani jedno słowo o tych zasadach ani ich motywacjach. „ New York Times” przedstawił spotkania w Chinach jako plan agresji wobec Stanów Zjednoczonych, a nie jako odpowiedź na działania USA. Prezydent Donald Trump najdobitniej podsumował tę postawę w poście na portalu Truth Social: „Prezydencie Xi, proszę przekazać moje najserdeczniejsze pozdrowienia Władimirowi Putinowi i Kim Dzong Unowi, którzy spiskują przeciwko Stanom Zjednoczonym Ameryki”.

Relacje amerykańskiej prasy ze spotkań Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Chinach przedstawiają skróconą perspektywę, która przypomina mi słynną rycinę Hokusaia, przedstawiającą drzewo w zbliżeniu na pierwszym planie, całkowicie przyćmiewające odległe miasto w tle. Niezależnie od tematu międzynarodowego, wszystko kręci się wokół Stanów Zjednoczonych. Podstawowym modelem jest niechęć obcego rządu do Stanów Zjednoczonych, bez wzmianki o tym, że taka polityka jest reakcją obronną na wojowniczą postawę USA wobec obcokrajowca.

 Relacja prasowa ze spotkań SCO i prowadzonych podczas nich dyskusji geopolitycznych wykazuje uderzające podobieństwo do relacji z wojny NATO z Rosją na Ukrainie. Oba wydarzenia postrzegane są tak, jakby chodziło wyłącznie o Stany Zjednoczone (i ich sojuszników), a nie o Chiny, Rosję, Indie, państwa Azji Środkowej i inne kraje działające na rzecz promowania własnych prób stworzenia uporządkowanego i wzajemnie korzystnego handlu i inwestycji. Tak jak wojna na Ukrainie przedstawiana jest jako rosyjska inwazja (bez wzmianki o jej obronie przed atakiem NATO na bezpieczeństwo Rosji), tak spotkania SCO w Tianjinie i Pekinie przedstawiane były jako konfrontacyjne intrygi przeciwko Zachodowi, jakby dotyczyły Stanów Zjednoczonych i Europy.

3 września kanclerz Niemiec Friedrich Merz nazwał Putina prawdopodobnie najpoważniejszym zbrodniarzem wojennym naszych czasów, ponieważ to Rosja zaatakowała niewinną Ukrainę, a nie odwrotnie, począwszy od zamachu stanu z 2015 roku. Putin skomentował oskarżenia Merza: „Nie zakładamy, że pojawią się nowe dominujące państwa. Wszyscy powinni być traktowani na równi”.

Parada wojskowa w Pekinie, która odbyła się po spotkaniach, przypomniała światu, że międzynarodowe porozumienia, które powołały do ​​życia Organizację Narodów Zjednoczonych i inne organizacje pod koniec II wojny światowej, miały położyć kres faszyzmowi i wprowadzić sprawiedliwy i sprawiedliwy porządek świata oparty na zasadach Organizacji Narodów Zjednoczonych. Przedstawianie tej perspektywy spotkań jako zagrożenia dla Zachodu oznacza zaprzeczanie temu, że to właśnie Zachód porzucił, a wręcz unieważnił pozornie wielostronne zasady obiecane w latach 1944-1945.

Traktowanie spotkań Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) przez Stany Zjednoczone i Europę jako ukształtowanych wyłącznie przez antypatię wobec Zachodu, nie jest jedynie wyrazem zachodniego narcyzmu. Była to celowa polityka cenzury, polegająca na pomijaniu kwestii rozwoju alternatywnego dla sponsorowanego przez USA neoliberalnego porządku gospodarczego . Szef NATO, Mark Rutte, jasno dał do zrozumienia, że ​​nie ma mowy o istnieniu polityki państw zmierzającej do stworzenia alternatywnego i bardziej produktywnego porządku gospodarczego, gdy narzekał, że Putin skupia na sobie zbyt wiele uwagi. Oznaczało to pominięcie dyskusji na temat tego, co naprawdę wydarzyło się w Chinach w ciągu ostatnich kilku dni – i tego, że jest to przełomowy moment w procesie wprowadzania nowego porządku gospodarczego, ale nie uwzględniającego Zachodu.

Prezydent Putin wyjaśnił na konferencji prasowej, że konfrontacja wcale nie była celem. Przemówienia i konferencje prasowe szczegółowo wyjaśniły, co jest niezbędne do zacieśnienia relacji między nimi. Konkretnie, w jaki sposób Azja i Globalne Południe po prostu pójdą swoją drogą, minimalizując kontakt i narażając się na agresywne działania gospodarcze i militarne Zachodu ?

 Jedynym zagrożeniem militarnym jest konfrontacja z NATO, od Ukrainy po Morze Bałtyckie, Syrię, Gazę, Morze Chińskie, Wenezuelę i Afrykę Północną. Prawdziwym zagrożeniem jest jednak neoliberalna finansjalizacja i prywatyzacja Zachodu, thatcheryzm i reaganomika. Szanghajska Organizacja Współpracy (SCO) i BRICS (o których dyskutuje się obecnie na kolejnych spotkaniach) chcą uniknąć spadku poziomu życia i gospodarek w miarę deindustrializacji Zachodu. Chcą wzrostu poziomu życia i produktywności. Ta próba stworzenia alternatywnego, bardziej produktywnego planu rozwoju gospodarczego to temat, o którym nie dyskutuje się na Zachodzie.

 Ten wielki podział najlepiej obrazuje gazociąg „Potęga Syberii 2”. Gaz ten miał trafić do Europy, zasilając Nordstream 1. To się jednak skończyło. Gaz syberyjski będzie teraz trafiał do Mongolii i Chin. W przeszłości napędzał europejski przemysł; teraz będzie zasilał Chiny i Mongolię, pozostawiając Europę uzależnioną od amerykańskiego eksportu LNG i malejących dostaw z Morza Północnego po znacznie wyższych cenach.

Niektóre geopolityczne skutki spotkań Szanghajskiej Organizacji Współpracy

Kontrast między udaną konsolidacją porozumień handlowych, inwestycyjnych i płatniczych SCO/BRICS a destabilizacją USA utrudnia krajom ubieganie się o członkostwo zarówno w bloku USA/NATO, jak i w BRICS/krajach Globalnego Południa. Presja jest szczególnie silna na Turcję, Emiraty Arabskie i Arabię ​​Saudyjską. Są one obserwatorami BRICS, a kraje arabskie są szczególnie narażone finansowo na dolara i posiadają bazy wojskowe USA. (Indie zablokowały Azerbejdżanowi możliwość przystąpienia).

Działają tu dwie dynamiki. Z jednej strony BRICS i Global Majority starają się bronić przed agresją gospodarczą USA/NATO i dedolarować swoje gospodarki, aby zminimalizować zależność handlową od rynku amerykańskiego. Chroni to je przed tym, że Stany Zjednoczone, wykorzystując swój handel zagraniczny i system monetarny, blokują im dostęp do wdrożonych łańcuchów dostaw, a tym samym destabilizują ich gospodarki.

Inną dynamiką jest to, że gospodarka amerykańska staje się mniej atrakcyjna, polaryzując się, kurcząc i dedolaryzując w wyniku finansjalizacji i rosnącego zadłużenia. Staje się inflacyjna, narażona na bańkę finansową opartą na długu, która jest coraz bardziej narażona na nagłe załamanie.

Ten fundamentalny kontrast moralny katalizuje kontrast systemów gospodarczych i polityki między oligarchicznymi, sprywatyzowanymi i sfinansjalizowanymi rynkami (neoliberalizmem) a przemysłowymi gospodarkami socjalistycznymi. Socjalizm ten jest logicznym rozwinięciem dynamiki wczesnego kapitalizmu przemysłowego, dążącego do racjonalizacji produkcji oraz minimalizacji marnotrawstwa i niepotrzebnych kosztów narzucanych przez klasy dążące do renty, domagające się dochodu bez odgrywania roli produkcyjnej – właścicieli ziemskich, monopolistów i sektor finansowy.

Największym problemem jest oczywiście to, że Amerykanie chcą wysadzić świat w powietrze, jeśli nie będą w stanie go kontrolować i zdominować wszystkich innych krajów. Alistair Crooke ostrzegł niedawno, że ruch ewangelicznych chrześcijan postrzega to jako okazję do pożogi, która doprowadzi do powrotu Jezusa i nawrócenia świata na chrześcijański dżihadyzm. Termin „późne stadium barbarzyństwa” jest obecnie używany w dużej części internetu w odniesieniu do fanatyzmu supremacji etnicznej, od dżihadystów wahabickich i odłamów Al-Kaidy, przez Gazę i Zachodni Brzeg, po odrodzenie się ukraińskiego neonazizmu (z jego echami w nienawiści Niemiec do Rosji), nieobserwowane od czasów nazizmu lat 30. i 40. XX wieku, zaprzeczające, że ich przeciwnicy są ludźmi. Jako alternatywa dla Szanghajskiej Wspólnoty Współpracy, BRICS i Globalnej Większości, definiuje to głębokość rozłamu w dzisiejszym układzie geopolitycznym.

Michael Hudson

https://www.nakedcapitalism.com/2025/09/michael-hudson-sco-and-brics-2025.html

Wyszukał, opracował i udostępnił Jarek Ruszkiewicz

Komentarze